26 grudnia 2011

Moje, Twoje, Nasze.

Moja decyzja, moje konsekwencje. Twoja decyzja, moje konsekwencje. Nasza decyzja, moje konsekwencje. Za wszystko płacę ja. Nawet jak już postawię na swoim, jak już dam do zrozumienia, jakie jest moje zdanie, to i tak długo potem sama wypominam sobie, że można było inaczej, można było nie ranić czyichś uczuć i ustąpić. Tylko gdzie w tym wszystkim jestem ja??? Kim ja jestem? Czego ja chcę od życia? Czy za to, że żyję, również mogę siebie obwiniać? Ale ciągle pociesza mnie myśl, że w przyszłe święta sobie dłużej odpocznę na koszt firmy ;P

6 sierpnia 2011

Poproszę butelkę śmiechu

... bochenek radości i małą, czarną nadziei.
To powinno dobrze smakować z wewnętrznym spokojem i może szczyptą stabilności.
Tylko nie za dużo. Bardzo proszę... tylko szczyptę.
Jestem pewna, że szybko by mi się znudziła.
Marzeń? Nie, nie. Marzeń proszę nie dodawać. Dziękuję.
Cóż ja bym miała ze sobą zrobić, jakby mi pan wszystkie moje marzenia podał?
Po wyjściu stąd ze spokojem, nadzieją i radością już będzie pięknie.
A marzenia, proszę zostawić na inny czas, jak już uporam się z tymi zakupami.

...na miłość trzeba zapracować.

30 czerwca 2011

Różowo - czarna codzienność

Co jakiś czas rano, kiedy wysiadam z autobusu w centrum przy wejściu do metra stoi pani z karteczką: ‘Mili Państwo, zbieram na leki. Są bardzo drogie.’
Myślę sobie, 'czy to jest system? Nie, nie tak. Czy to jest dobry system? Policjanci zajmujący się wlepianiem mandatów pijaczynom siedzącym w parku? I za co? Za to, że są bezdomnymi alkoholikami? A Ci, którzy kradną i prowadzą burdele spokojnie obrastają tłuszczem. Ja wiem, że demokracja jest złym systemem i że niestety lepszego jeszcze nie wymyślono, ale czy nie można wprowadzać zmian, które dążyłyby do stworzenia idealnego systemu?
Zdaję sobie sprawę, że mam miękkie serce, dlatego mam faceta, który podchodzi do życia z mocnym dystansem.

Jak widzę na ulicy starszego pana z bukietem polnych kwiatów, próbującego chociaż w tak banalny sposób zarobić kilka złotych mam ochotę wykupić je wszystkie na raz. Pamiętam jak niedawno szukając na jakimś bazarku chleba na prawdziwym zakwasie zobaczyłam pana, który kupił od staruszki bukiet chabrów i zapłacił jej 50 zł nie czekając na resztę. Bardzo cieszy taki widok. Widok ludzi z sercem i uczuciem. Tylko czy to tak powinno wyglądać?

Czy na prawdę ludzie, którzy przeżyli wojnę, tyle się wycierpieli, nie jedni stracili wtedy najbliższych, muszą teraz stać na ulicy z chabrami i zbierać na lekarstwa?

Czy to nie jest chore?

Pewnie niejeden powie, że użalanie się nad takimi sprawami jest bezcelową utratą energii. To prawda, wczoraj nawet sama tak myślałam, kiedy moja ciocia przez znaczną część naszego spotkania przy herbacie wciąż powtarzała, że jeden otworzy kawiarnię i od razu całe miasto o niej mówi, i nagle cała śmietanka Warszawy ma tamtędy po drodze, żeby wejść na kawę. Przy czym inne miejsca, tańsze, smaczniejsze plajtują, bo nie napisali o nich w gazecie. Wtedy myślałam sobie, 'ciociu, to jest rynek, to jest marketing, wszędzie trzeba mieć swoich ludzi...'

Ale cóż ja mogę zrobić. Nie ma na tyle kwadratowej głowy, żeby wymyślić lepszy system, mogę jedynie swoją postawą próbować. Nie używam produktów testowanych na zwierzętach, nie kupuję w hipermarketach, ale co to zmienia, sortuję śmieci? Tylko utrudniam sobie życie.

Chyba niewiele to zmienia. Może kiedyś ktoś to zauważy, że mam własne zdanie i nie do końca podoba mi się to co się dzieje na około.

28 stycznia 2011

Zagadka. Nie moja, na wstępie zaznaczę, ale doskonale mi humor poprawiła, dlatego tu będzie ;)

ZAGADKA!!!

Był sobie idealny mężczyzna i idealna kobieta. Pewnego dnia
spotkali się i zostali parą, a że ich związek był idealny, pobrali
się.
Ślub był oczywiście idealny. A ich wspólne życie było naturalnie


tak samo idealne.W zaśnieżony, wietrzny wieczór Wigilijny, ta
idealna para jechała samochodem po krętej drodze, gdy nagle zauważyła
kogoś
na poboczu, kto prawdopodobnie złapał gumę. W związku z tym, że byli
idealną parą, zatrzymali się, żeby pomóc. To był Mikołaj z ogromnym


worem
prezentów. Nie chcąc rozczarować dzieci oczekujących na prezenty,
idealna para zaprosiła Mikołaja, z ogromnym worem prezentów do swojego
samochodu.
I szybko zajęli się rozwożeniem upominków. Na nieszczęście coraz


bardziej pogarszały się (i tak już ciężkie) warunki drogowe i niestety
doszło do wypadku.

Tylko jedna z tych trzech osób przeżyła. Kto?
Zastanów się najpierw, a dopiero potem przejdź niżej ....
























































Przeżyła idealna kobieta. Ona była jedyną osobą, która naprawdę


istnieje.
Każdy wie, że Mikołaja nie ma, a idealnego mężczyzny tym bardziej.

Dla kobiet ten e-mail tu się kończy!!!

Panowie proszę czytać dalej.
















































Jeśli Mikołaj nie istnieje i idealny mężczyzna też nie, to za
kierownicą musiała siedzieć idealna kobieta.


Co wyjaśnia, dlaczego doszło do wypadku.
A tak w ogóle jeśli jesteś kobietą i właśnie to czytasz (pomimo, że
miałaś skończyć parę linijek wyżej), udowodniłaś coś jeszcze:

KOBIETY NIGDY NIE ROBIĄ TEGO, CO IM SIĘ POWIE!!!

8 grudnia 2010

HA!!!

:)
usiądź, uśmiechnij się i pomyśl jest super :)
tak, tak, nie mam na co narzekać. Jestem zdrowa, mam faceta, któremu na mnie o dziwo jeszcze zależy i chce mu się męczyć kieliszek czerwonego wina, choć w lodówce zgrzewka piwa stoi... Mam auto, mieszkanie, pracę...
Nie mam o co płakać!!!
Heh, no dobrze, dobrze, nie płaczę. Ostatnio nawet uśmiecham się częściej niż zwykle. Ale zatrzymajmy się przy tym winie i mężczyźnie.
Wino. Mężczyzna.
Gdzieś kiedyś słyszałam, że do najprzyjemniejszych czynności naszego ziemskiego życia należą: seks i jedzenie. Nie będę się wykręcać i bez ogródek powiem: podpisuję się pod tym obiema rękami. Tylko gdzie podział się alkohol? To też jest raj dla podniebienia. Ile potraw bez wina nie smakuje tak samo! A o ile lepiej truskawki smakują z szampanem? Nie zamieniłabym żadnej kaszanki, śledzia, czy nawet ryby na buteleczkę doskonałego francuskiego wytrawnego. Ten smak, delikatnie cierpkawy, bogaty aromat przy tej pogodzie jest chyba jedynym ukojeniem (pomijam seks ;) ).
Tak sobie teraz powoli uświadamiam, że te trzy rzeczy, tudzież dwie i jedna czynność są ze sobą nieodzownie związane. Do pysznego obiadu przygotowanego na kolację ;P stawiamy na stole butelkę czerwonego. Całość tak doskonale komponuje się razem, że delektujemy się potrawami jak najdłużej. Cóż tu dużo ukrywać, czekoladowy deser i wino są prastarym afrodyzjakiem...
Tak więc ja osobiście do jedzenia i seksu, dorzuciłabym wino, co po zmieszaniu daje czystą przyjemność.

6 grudnia 2010

Decyzja

Dylemat. Gonitwa myśli. Niepokój.

Nie bardzo wiem, jak podejmować decyzje, tak by nie zastanawiać się co by było gdyby... Straszne jest, jak dużo czasu tracimy na analizę czegoś, na co i tak już nie mamy wpływu. A jakby tak, po złej decyzji przemyśleć, wyciągnąć wnioski i nie wracać więcej do tematu? Ale nie... My musimy do tego wrócić jeszcze tysiąc razy. Musimy się pomęczyć i zastanowić co by było, gdym jednak zdecydowała się zrobić co innego.
Próbuję wyobrazić sobie świat, w którym możliwe jest cofnięcie czasu.  Ludzie, prawdopodobnie, nie mogliby się zdecydować na nic. Ciągle kombinowaliby: a może tak, a może tak... Jak w tym filmie: Efekt motyla. A rozwiązanie nigdy nie będzie satysfakcjonujące. Powstałby taki chaos, że nikt nie wiedziałby w którym świecie żyje.
Jeszcze lepiej, jak zastanawiamy się nad czymś, na co zupełnie nie mamy wpływu. Nad stałymi, które są od nas tak niezależne, jak kolor śniegu. Nie rozumiem, dlaczego ludzie tracą czas i energię nad roztrząsaniem takich spraw. A może ja sama nad tym często się zawieszam i dlatego denerwuje mnie to u innych? W końcu najbardziej drażnią nas, nasze wady u innych.
Jedno czego jestem świadoma, i co bardzo drażni mnie u siebie, to niezdecydowanie. I wtórna analiza na części pierwsze obecnej sytuacji. Nie potrafię wyjść z założenia, że co ma być to będzie, że nie ważne ile spędzę nad dywagowaniem, to i tak czas najlepiej pokaże rozwiązanie.
Trochę ufności do świata!
Trochę cierpliwości w tym wszystkim i byłoby o niebo łatwiej!
Tak żałuję, że jesteśmy na tyle prymitywnymi stworzeniami, że nie potrafimy uczyć się na cudzych błędach, tylko w kółko je powielamy.
Tylko, być może wtedy już dawno osiągnęlibyśmy stan idealny?

...I nastałaby idealna nuda.